Kolejna produkcja Szoguna
Joł błądziłem po tunelach w których całe tuziny świateł gasło
Samo kreuje siebie ale nie jak Marek Hłasko
Dwie kawy rano na rozpęd i w miasto
Zmęczony śpię jak dziecko bezproduktywny nie mogę zasnąć
Wyruszyłem przez świat autostopem
Wrócę jak skończe robotę robię
Dopóki mam zdrowie znam cel i metodę
Nie zmienię systemu ale wiem że potrafię go obejść
Wychodzę na balkon z fajką i patrzę w bloki
Myślę jak mogę dziś pomóc moim ludziom
Niektórym z nich ktoś wmówił
Że następny szczebel jest za wysoki ludzie za dużo mówią
W szkole bałem się swoje nazwisko usłyszeć
A dziś z własnej woli wpierdalam się pod tablice jak mistrz
I nie czekam aż spyta ktoś tam
Zawsze lepiej czułem rolę gospodarza niż rolę gościa
Zapraszam do mojego świata bejbo
Tu miesza się dobra ze złą energią szczery flavor
Znasz mnie? To zauważyłaś pewno
Jak nielojalni znikali kontakty musieli zerwać ze mną
Otwartych głów krąg zamknięty
W świecie co ludziom zamyka głowy a otwiera gęby
Robię sobie od niego przerwy muszę
Ale pamiętam o konsekwencji zawsze kiedy nabijam lufe
Stres co Cię nie zabije to Cię wkurwi
Sen przeżywam wciąż jak cwany urwis
Sens sam ręki mi nie poda
Wiedz że w tym szaleństwie jest metoda
Stres co Cię nie zabije to Cię wkurwi
Sen przeżywam wciąż jak cwany urwis
Sens sam ręki mi nie poda
Wiedz że w tym szaleństwie jest metoda
Moje minuty od pewnego momentu są cenniejsze
Nadrabiam straty odpuliłem to zamuleństwo świńskie
Robimy rapy mamy duże plany mnogie misje
Alkopoligamia znów wygrywa wybacz to metodyczne
Moje minuty od pewnego momentu są cenniejsze
Nadrabiam straty odpuliłem to zamuleństwo świńskie
Robimy rapy mamy duże plany mnogie misje
Alkopoligamia znów wygrywa wybacz to metodyczne
Osiedlowe Linie Lotnicze Lot pierwszy
DJ Lazy One! Kuba Knap Kaietanovich eMADeA
Odcinałem tę pępowinę długo zbyt
W pewnym momencie była mi jak stryczek już
Tak paradoksalnie zamienię ją na kupony by
Ostatecznie móc rozliczyć dług
Ile dób minęło mi ile dup minęło mnie
Nieważne nic bo dziś odważnie wchodzę gdzie chcę
Schowany pod pierzyną własnej korby
Czekałem na odpowiedni czas by rzucić bomby
Taktyk praktyk humanista toksyczny jak absynt
Znasz Ty takich jak my łyk z wczorajszej flaszki pod wieczór
I wsiadam do komunikacji jadę robić rapsy menciu
Blisko ludzi nie bliski ludziom
Zwykły połamany ludzik co się sam na siebie uwziął
W garści trzymam bata na własne dupsko
W drugiej bata by móc spokojnie usnąć
Nie uwierzyłbym Etruską ich wróżbą
Choć to bardziej prawdopodobne niż prawdomówność
Bo czasem szczerość gubimy w przepalonych zwojach
To całe gówno co nas otacza
I jak tu wybrnąć z twarzą pokerowego gracza? Nie wiem
Robię nowy krok but wbijam w ziemię
Ale pamiętam o konsekwencji
Zawsze kiedy wychodzę przed szereg
Moje minuty od pewnego momentu są cenniejsze
Nadrabiam straty odpuliłem to zamuleństwo świńskie
Robimy rapy mamy duże plany mnogie misje
Alkopoligamia znów wygrywa wybacz to metodyczne
Stres co Cię nie zabije to Cię wkurwi
Sen przeżywam wciąż jak cwany urwis
Sens sam ręki mi nie poda
Wiedz że w tym szaleństwie jest metoda
Stres co Cię nie zabije to Cię wkurwi
Sen przeżywam wciąż jak cwany urwis
Sens sam ręki mi nie poda
Wiedz że w tym szaleństwie jest metoda