Koksu pięć gram odlecieć sam
Kiedy skończy się ten stan
Koksu pięć gram odlecieć sam
Kiedy skończy się ten stan
Ja pierdole ale mam zjazd
W głowie dziury jak ulica
Rozpuszczam się jak baton
Zejście jest jak nie wciągacie
Bracie kurwa ryj mi krzywi
Brak towaru w myślach ćpam
Wszystko kurwa z chaty sprzedam
W sumie mam już przejebane
Wszystko jednak jest sprzedane
Gdzie jest wąż biała chemia
Jebane zejście tak wykańcza
Jakby w chuja dziabła cię szarańcza
Chemia party chcę na narty
Jak w nochala nic nie psiknę
Tak bardzo chcę dotykać gwiazd
Ale nic z tego bo mam zjazd
Totalne kurwa mega zejście
A marzy mi się smoka wejście
Masz hajsy Ci też zalegam
No to chuj dziś już nie biegam
Chcę mieć kopa jak pantera
Chyba śmierć rozkłada mnie
Nic nie przełknę mam dreszcze
I hery gram tak dla smaku
Chce się wozić w cadillacu
Myślami po znajomych biegam
Bo przycinam jak nożyczki
Chcę wystrzelić jak z giwery
W nosie pustak słychać szmery
Może u niego w kotle jest hera
A w kieszeni jebana pustka
Przydała by się w totka szóstka
Albo chociaż jakaś czwórka
I bym leciał jak jaskółka
Do ucha śpiewała by mi kaja
Wygięty leżę jak zdechłe zwierze
Gorączka w kurwę się nasila
Poharatany jak dupa fakira
Hej Johny chciałbym posypać
I na łące jak królik brykać
Usycham jak wyrwany chwast
Koksu pięć gram odlecieć sam
Kiedy skończy się ten stan
Koksu pięć gram odlecieć sam
Kiedy skończy się ten stan