Wolny ziomek zawsze w slow mo
Wolny ziomek się nie spieszy
Jest ostatni jednak pierwszy
Wolny ziomek zawsze w slow mo
Wolny ziomek się nie spieszy
Jest ostatni jednak pierwszy
Chcą mnie ustawiać a ja chcę się ustawić
Chcę budować swoje bo ciągle widzę braki
Narobiłem draki zapuściłem korzeń
Mam swoje własne szlaki jak każdy wolny ziomek
Idąc mijam tyle mord hip hop mi amore
Kościół, szkoła, strzelnica studio teatr piłka dom
Mało czasu by pomyśleć o tym z boku
Gdzieś o postęp nerwowo pyta ktoś w toku jest
Tyle myśli nie należy do złotych tu
Więc co opakowanie do głupoty kup
Różne hasła lepiej brzmią na przykład w gotyku
Inne gówna za to są miłe w dotyku
Szybko szybko klik klik lecimy dalej
Głupi i głupszy Jeff Daniels Jim Carrey
Jakaś morda inna na innym kanale
Zbija kapitał przy nim dopadł mnie komarek
Budzi mnie czyjaś mała dłoń Anioł Stróż
Wstawaj tato wstawaj a no już
Wolno idzie mi chodź czasy są szybkie
Póki my żyjemy wolność nie zaniknie
Wolny ziomek zawsze w slow mo
Wolny ziomek się nie spieszy
Jest ostatni jednak pierwszy
Wolny ziomek zawsze w slow mo
Wolny ziomek się nie spieszy
Jest ostatni jednak pierwszy
Bambini di Varsavia ten sam nosimy bagaż
Nie lubimy kazań bo patrzymy poza nawias
Stawiamy siebie poza stwarzamy tajne przejścia
I wiesz że Łazienkowska jest nawet za Andersa
Nasze ruchy komplikuje schemat
Ale wiesz że słoje mają z nami na pieńku
Jak mi się nudzi to rysuję drzewa
Żeby im przypomnieć że nadejdzie wiosna, menciu
Skręty bezpieczeństwa wentyl i patenty
Żeby wleciał cash do kiejdy
Wokół sępy i szeregi jednorękich
Wokół zgiełk i tylko kombinacje to pewnik
Spokój to cel po trochu go bierz
Po nocy jest dzień, podaruj mi sen i daruj mi klęski
I ofiaruj mi szczery uśmiech
Żebym mógł się tym samym odwdzięczyć
Wolny ziomek zawsze w slow mo
Wolny ziomek się nie spieszy
Jest ostatni jednak pierwszy
Wolny ziomek zawsze w slow mo
Wolny ziomek się nie spieszy
Jest ostatni jednak pierwszy
Od lat tylko i aż beaty i teksty nie mity i kompleksy
A pociąg do pieniędzy? Spoko wsiądę se w następny
Na ruchy styka i budzę się na swoim
Choć wieczorem czasem przetyrany jakbym wrócił z wojny
Ale spokojny póki zdrowie i wsparcie
Póty łokcie do góry swoje robię odważnie
I sam nie szukam konfliktu bo to niepoważne
Ale swojego świata nie dam deptać byle łajzie
Co mam wytłumaczyć? Być tu to zaszczyt
Jak nie wiesz co o tym myśleć to w ogóle zacznij
Jak nie wiesz co powiedzieć może japę zamknij
Gdy uczyli starsi zawsze szedłem na chatę ostatni
W tym mieście jak w sypialni marzeń i planów
Jak od much opędzam się od impresji błaznów i chamów
Wyhamuj! Chyba jedziesz podporządkowaną
Kto ma brudne intencje jak zawsze wyjdzie w praniu
Chcą mnie ustawiać a ja chcę się ustawić
Chcę budować swoje bo ciągle widzę braki
Narobiłem draki zapuściłem korzeń
Mam swoje własne szlaki jak każdy wolny ziomek